Anioł? To taki uroczy chłopiec o pięknym ciele, złotych włosach i skrzydłach z pierza. Do tego wszystkiego owinięty prześcieradłem, koniecznie białym. Diabeł zaś, jest hybrydą kozła z człowiekiem, pałającą wyraźną sympatią do koloru czarnego i czerwonego. Taki właśnie obraz mimowolnie maluje w naszych umysłach wyobraźnia. Może się natomiast okazać, że to właśnie anioł Gabriel jest rogatą duszą, a wysłannicy piekieł odznaczają się anielską dobrocią... Książka jest zbiorem opowiadań, które ukazują czytelnikowi stosunki anielsko-diabelskie w nowy, niekonwencjonalny sposób. Jacek Komuda - Herezjarcha Poeta, Francois Villon (właśnie tak - nasz dobry znajomy z lekcji języka polskiego, autor "Wielkiego Testamentu") ma zostać powieszony. Traf (albo coś, co ja nazywam po prostu "dobrym bajerem") sprawia, że udaje mu się uniknąć śmierci na oczach zebranego tłumu. Nie zostaje jednak puszczony wolno. Musi pomagać staremu katu, który - z powodów zdrowotnych - ma trudności z wykonywaniem swych obowiązków. Tymczasem okazuje się, że starzec nie potrafi sobie poradzić ze swym mrocznym sekretem... Villion nie ma większego wyboru - musi pomóc swemu niedoszłemu oprawcy, zanim kat odejdzie z tego świata... Z każdym dniem jednak widać coraz wyraźniej, że jego ziemska wędrówka zbliża się ku końcowi. Opowiadanie jest jednym z najlepszych w zbiorze. Bardzo trafnie został oddany klimat średniowiecznej Francji. Widać też, ża autor lubi zabawę słowem - założę się, że nieźle się bawił, archaizując wypowiedzi bohaterów. Miłym smaczkiem jest także odniesienie się do ówczesnego stanu wiedzy ludzkości (w pewnym momencie bohaterowi tańczy przed oczami... "wszystkie siedem planet krążących wokół Ziemi"). W utworze wyłapałam chyba tylko jeden malutki błąd logiczny, którego nie przywołam, bo musiałabym opowiedzieć cały fragment opowiadania... Ogólna ocena jest jednak bardzo pozytywna - wartka akcja i dantejskie (ale podkreślające średniowieczny klimat) sceny naprawdę robią wrażenie. Adam Przechrzta - Agentes in rebus Starożytny Rzym. Śledzimy losy tajnego wysłannika cesarza bizantyjskiego. Wcześniej misję, którą mu zlecono, mieli wykonać dwaj inni agenci. Ślad po nich zaginął. Na plus opowiadaniu można policzyć sprytnie wykorzystaną klamrę kompozycyjną i brak marazmu. Stylowi autora również nie można za wiele zarzucić. Całość jednak... niezbyt mnie porwała. Być może to wina typowego happy endu. Brakowało tu chyba jakiegoś oryginalnego smaczku, wisienki na torcie, która pozwoliłaby zapamiętać tekst na dłużej. Rafał Dębski - W odcieniach szarości Tym razem lądujemy we współczesnym Iraku. Dwaj starzy znajomi, wysłannicy z zzaświatów, poszukują nowego mesjasza. Zarówno Anioł, jak i Demon nie boją się jednak poświęcać ludzkich żyć, by osiągnąć swój cel. Czy jednak Białe faktycznie jest Białe? Przecież diabeł nie zawsze musi być tym złym... Opowiadanie celnie trafiło w mój gust... Autor nawet w samym środku opisu walk (bądź też tuż po nich) potrafi zręcznie wpleść w tekst treści refleksyjne. Ponadto buduje specyficzny, niemalże magiczny klimat... Mimo iż akcja dzieje się współcześnie, dookoła wydaje się ciągle "unosić" mgła opowieści o Alladynie czy Sindbadzie... Ciekawym zagraniem było też ukazanie seksualności istot pozaziemskich. Moim zdaniem motyw ten jednak został wykorzystany zbyt często, choć - trzeba przyznać - stosunkowo delikatnie. Ewa Białołęcka - Angelidae Wiecie, że ci prawie_boscy też czasem balują? Otóż - balują! I to jak! Kiedy Eros i Fanes ocykają się rankiem na gdańskim rynku, coś zaczyna nie grać. Okazuje się, że nieźle narozrabiali poprzedniej nocy. Mają 24 godziny na naprawienie tego, co zepsuli. Nie byłoby to takie trudne, gdyby nie zostali pozbawieni swych niezwykłych mocy. No, może jeszcze - gdyby nie byli uwięzieni w ludzkich ciałach. A Eros na dodatek... w kobiecym. Czytając opowiadanie, uśmiałam się jak norka. Autorka ma świetny styl! Miesza humor ironiczny z absurdalnym, czasem wtrąca celne riposty tam, gdzie się ich nie spodziewamy. Nie boi się zahaczać o kontrowersyjne tematy (homoseksualizm), przejaskrawiając je, a zarazem się do nich dystansując. Na początku denerwującymi mogą się wydać liczne porównania, ale później nie rzucają się one w oczy (lub po prostu nie występują). Na minus można policzyć autorce jedynie zacytowanie dwóch tekstów, które czasy świetności mają już za sobą i teraz lekko irytują. Opowiadanie naprawdę warte jest przeczytania, chociażby w celu poprawienia sobie humoru. Katarzyna Anna Urbanowicz - Oczy jak chabry Ukraina, czas rewolucji. Wydarzenia polityczne sprawiają, że rok szkolny kończy się już w grudniu. Marcelka, najlepsza uczennica, wraca wraz z koleżankami do domu. Dziewczynkom nie jest jednak dane długo cieszyć się swoim szczęściem. Najpierw ostrzegę, że jestem historyczną ignorantką i pewnie dlatego opowiadanie mnie nie porwało. Jest napisane ciekawie i przystępnie. Mimo silnie naznaczonego historycznego tła, nie odrzuca nawet tak uczulonej na ten czynnik osoby, jak ja. Jednakże to nie wystarczy, by powalić czytelnika na kolana. Irytowały mnie te momenty, które były dokładnie przez autorkę przemyślane i właściwie decydowały o magicznym klimacie utworu. Nie jestem żadnym autorytetem, ale motyw z komarami wydał mi się nieco... dziecinny? Byłabym jednak niesprawiedliwa, gdybym nie wspomniała o zaskakującym zakończeniu, które naprawdę skłania do refleksji. Krzysztof Kochański - Enklawa Łobzonka Polska, raczej niedaleka przyszłość. Główny bohater, Rydel, nie potrafi uporać się ze swymi własnymi problemami. Na dodatek zostaje wysłany do hermetycznej eknlawy (a taka właśnie... powstawała w samym centrum naszego kraju - sic!), w celu załatwienia sprawy pewnego drzewa. Drzewo owo było do tej pory przyczyną licznych śmiertelnych wypadków samochodowych. Dziwnym trafem jednak, zawsze ginęli tylko kierowcy. Rydel musi dojść do porozumienia z administratorem enklawy, niejakim Księciem Bogusławem, a raczej - jak należałoby napisać - z Bogusławem Księciem. Nie dajcie się zwieść nudnawemu początkowi opowiadania. Chochoły, małe dziewczynki i rozbijające się wozy - zaiste, pasjonujące... Dopiero potem akcja się rozkręca. Kochański serwuje nam mieszankę horroru z... hm... political fiction? Całość ciekawa i lekkostrawna. Spodobało mi się też zakończenie. Nie rozumiem jedynie nawiązań do "Wesela"... Chochoł? Rydel? Czemu to miało służyć? Marcin Wroński - Piękne jesteście, przyjaciółki moje Dalej Polska, wiek XVIII. Młody Żyd co noc jest nękany przez dwa sukuby (Jak podaje ciocia wikipedia: sukuby - demony przybierające postać nieziemsko pięknych kobiet, nawiedzające mężczyzn we śnie i kuszących ich współżyciem seksualnym. A teraz szpan własną wiedzą - wersja męska to inkuby... Incubus - brzmi znajomo, co? ;)). Chłopak jest bardzo zdziwiony, kiedy postacie z jego snów ukazują mu się w realnym życiu. Nie opiera się, gdy zapraszają go do książęcej karety. Nie jestem pewna, czy to opowiadanie powinno znaleźć się w tym zbiorze... Nie wiadomo do końca, czy sukuby faktycznie są postaciami nieziemskimi, czy też może po prostu wytworami wyobraźni żydowskiego nastolatka. Tekst silnie nasycony treściami erotycznymi... Fakt faktem - wszak istotną rolę pełnią w nim sukuby... Czasem chyba jednak erotyzm za bardzo przysłania prawdziwe, niedopowiedziane przesłanie utworu. Mnie się nie podobało. Jacek Piekara - Operacja "Orfeusz" Grupa komandosów próbuje dostać się do Piekła. TEGO Piekła. Czy trudno jest się tam wedrzeć, żyjąc? Zależy. Zależy, gdzie przebiega granica twej odwagi, moralności i psychiki. Wszak, jak mówi pierwsze zdanie utworu, „Piekło znajduje się w ludzkim sercu". Bardzo krótkie, ale też bardzo ciekawe opowiadanie. Trafnie dobrany tytuł. Jedynym minusem było dla mnie pojawienie się typowej (nachalnej i wścibskiej) dziennikarki. Cała historia opowiedziana umiejętnie, bez zbędnych opisów. Mirosława Sędzikowska - Łowca Współczesna Anglia. Jak się okazuje, dusze czasami biorą sobie wolne. Po prostu uciekają na pewien czas od swej cielesnej powłoki. Na to właśnie pozwoliła sobie dusza Harry'ego - alkoholika. I to o nią zaczynają toczyć się walki. Nie tylko gdzieś we Wszechświecie, ale również na powierzchni Ziemi. Autorka zręcznie przeplata aktualne wątki obyczajowe (np. losy polskich emigrantów) z elementami fantastycznymi. Mnie zdecydowanie bardziej podobała się właśnie ta obyczajowa otoczka, choć recezenci na nią narzakają. Opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie. Tekst nie powala, ale nie jest nużący, nie irytuje. Ciekawie nakreślona postać Anioła Stróża... Taka tam... Lekko dupowata. :D Magdalena Kozak - AirMarshalls Daniel wsiada na pokład samolotu. Lot opóźniony. Nic dziwnego - za oknem mgła i mżawka. Coś się stanie. Powinno się stać. Przecież właśnie PO TO wsiadł na pokład. Na tym polega jego zadanie... Podniebny szeryf zawsze powinien być czujny. Interesująca opowieść o strachu przed lataniem. Z każdym kolejnym zdaniem czytelnik ma coraz większe wrażenie, że... OGLĄDA FILM. Najpierw "obserwujemy" zachowanie głównego bohatera, by już za chwilę "rzucić okiem" na kokpit. Zupełnie tak, jakby ktoś pokazał nam przestrzeń z innego ujęcia kamery. Spotkałam się z wieloma opiniami, że techniczny żargon przeszkadza w odbiorze tekstu... Nie przeszkadza, wsytarczy się po prostu w niego nie zagłębiać. Tak naprawdę "specjalistyczny bełkot" ciągnie się chyba przez jedną, góra dwie strony. Nawet największy laik da radę przez nie przebrnąć. A dla fascynatów może być to nie lada gratka. Nieco rozczarowuje zakończenie... Bez niespodzianki, można to było rozwiązać bardziej finezyjnie. Tomasz Bochiński - Bardzo zły Warszawska Praga, czasy współczesne. Główna bohaterka, na co dzień zajmująca się wyszukiwaniem przeróżnych informacji dla wykładowców i studentów, niechętnie przyjmuje gości. Nic więc dziwnego, że z lekkim rozdrażnieniem wita dźwięk dzwonka, który nagle przerywa ciszę w jej mieszkaniu. Irytacja ustępuje jednak miejsca fascynacji, kiedy okazuje się, że za drzwiami stoi Anioł. Podkomisarz Anioł. A teraz coś, co mnie całkiem zaskoczyło. Autor jest FA-CE-TEM. Narracja jest pierwszoosobowa. Narratorką natomiast jest główna bohaterka. KO-BIE-TA. Spotykane? NIE! I tu pierwszy plus. Ponadto sama postać bohaterki jest nakreślona bardzo ciekawie. Nie brak tu autoironicznych komentarzy. Autor nie pozwala nam się nudzić, sprawnie prowadząc czytelnika przez półświatek Pragi. Zirytował mnie jedynie motyw z kanałami (nie występował chyba jeszcze tylko w Troskliwych Misiach). Zakończenie niby zaskakujące, ale można było je przewidzieć. Ogólnie zbiór opowiadań stoi na naprawdę wysokim poziomie, choć nie powala. Jednak opowieści o zmaganiach Światłości z Ciemnością niesamowicie wciągają. A przecież, jak napisał Dębski, "jest [jeszcze] sporo miejsca na półmrok i grę cieni"...