Magiczny pech

Magiczny pech - Meg Cabot Ta książka absolutnie niczym nie zaskakuje! Naiwna i infantylna główna bohaterka. Ale oczywiście o dobrym sercu. Typowe dla Cabot. Forma pierwszoosobowa, bardzo zbliżona do pamiętnikarskiej. Typowe dla Cabot. Szarmancki, przystojny, odważny chłopak (oczywiście idealny, bo po co miałby mieć jakieś wady), który szaleje za główną bohaterką. Wszyscy dookoła to widzą, tylko nie ona. Typowe dla Cabot. Nie zgadniecie, ale w szkole odbywa się bal! Było? Było. Typowe dla Cabot. Ten sam, do bólu wtórny (aczkolwiek miejscami zaskakujący – i to pozytywnie) dowcip. Taaaak, typowy dla Cabot. Mam wrażenie, że ktoś napisał autorce generator powieści. Pewne schematy powtarzają się wciąż i wciąż. Zmieniają się tylko imiona postaci i ich pochodzenie. Dlatego też apel do nastolatek: jeśli chcecie przeczytać COKOLWIEK autorstwa Meg Cabot, niech to będzie seria „Pośredniczka”. Naprawdę. Mniej w niej „generatora”, a więcej wyobraźni autorki. Tymczasem „Magiczny pech” jest żenująco słaby i może czyścić buty losowo wybranej części „Jeżycjady” autorstwa Musierowicz. Jedna gwiazdka i ani grama więcej.